Nie ma dnia, aby ktoś nie pytał: „Dlaczego Szmaragdowe Żuki?”.
Zawsze wówczas zapewniam, że żaden żuk przy produkcji nie ucierpiał.
No…, ale dlaczego Szmaragdowe Żuki?
Jestem Warszawianką. Tak mniej więcej i w sposób udokumentowany od połowy XIX wieku. Ale obecnie mieszkam w innym miejscu…
Miejsce jest dla mnie ważne, jest magiczne, jest sentymentalne.
To tu właśnie Dziadkowie schronili się w swoim małym letniskowym domku tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego.To tu właśnie szczęśliwie spotkała się CAŁA rodzina tuż po wojnie (wszyscy ocaleli, mimo straszliwych doświadczeń wojennych i przyszli tu piechotą z różnych zakątków Polski, jakby byli umówieni, a przecież nie byli…).
To tu właśnie miały miejsce wszystkie szczęśliwe i beztroskie chwile moich Dziadków,
potem wakacyjne chwile mojej Mamy.
Następnie obojga moich Rodziców…
A jeszcze następnie wakacyjne, letnie radości moje i mojego Brata.
Teraz swoje szczęśliwe chwile przeżywają tu moje cudowne Dzieci.
A to wszystko dzieje się w małej miejscowości, przy ulicy, której nazwę nadali jeszcze w latach 30-tych XX wieku moi Dziadkowie.
Przy ulicy Szmaragdowych Żuków.